Cyborg
Deszcz padał chyba z tydzień, bez przerwy co spowodowało liczne powodzie zalewajace wsie, pola, miasta. Oprócz tego nadchodziła potężna burza. Człowiek który wybrał się w taka pogodę w podróż miał niewielkie szanse na przeżycie. Jednak znalazł się ktos kto przezwyciężył strach i ruszył na wyprawę w góry. Mężczyzna nie był zbyt umięsniony, w rzeczy samej był zwykłym biznesmenem który poszukiwał nowych ziem do zagospodarowania. Jego ubranie strasznie przemokło, w wyniku czego zwiększyło swa wagę. Szedł waska scieżka która wiodła przez góry. Obracał się to na lewo, to na prawo w poszukiwaniu jakiejs kryjówki przed deszczem. Jego modły zostały wysłuchane i tuż przed jego nosem ukazała się grota. Przyspieszył kroku chcac jak najszybciej znalezć się w suchym miejscu, gdzie mógłby odpoczać i cos zjesć. Wchodzac do groty zapalił zapalniczkę. Płomyk ze srebrnej zapalniczki rozswietlił ciemna i ponura grotę. Po chwili człowiek znalazł parę kawałków suchego drewna które posłużyły mu do rozpalenia ogniska. Zdjał przemoknięty płaszcz, usiadł na kamieniu i zaczał się ogrzewać ciepłem z paleniska. Ze skórzanej torby wyjał flaszkę z rozgrzewającą cieczą.Łyknał raz, potem drugi, a po drugim analogicznie trzeci i czwarty, tak do końca. Gdy we flaszeczce nie została się ani kropelka trunku zasnał.
Przecierajac oczy, ociężale wstał, poczym rozciagnał kończyny i szybkim ruchem wstał z ziemi. Z ogniska wydobywał się jeszcze żar. Mężczyzna jak najszybciej wyszukał kolejne kawałki drewna które położył na dopalajacych się resztkach ogniska. Zaczał rozgladać się po wnętrzu groty. Pochodził przy scianach i nagle potknał się o kamień. W rzeczywistosci był to szkielet ludzki. Facet odskoczył, lecz po chwili zaciekawiła go rzecz która trzymał trup w ręce. Był to medalion, wyrwał go z łap nieboszczyka. Medalion okazał się być z dosyć ciężkiego metalu, ale wędrowiec nie mógł dopasować tworzywa do żadnego mu znanego minerału. Na medalionie wyryte były dziwne znaki, ich także nie mógł zrozumieć. Nie mogac ustać w miejscu, chodził w jedna stronę, a następnie się wracał i tak w kółko. Przeszukał ponownie grotę, i wtedy dopiero przyuważył gładka jak pupcia niemowlaka ścianę. Zapalił zapalniczkę rozświetlajac ścianę. Okazało się, że ma spora rysę w centrum, przechodzaca prawie pionowo przez cała skałę. Po środku ściany znajdowało się wgłębienie bardzo przypominajace medalion, który wcześniej znalazł. Od razu skojarzył i przyłożył medalion do wgłębienia. Nic się nie stało...Spróbował jeszcze raz, i kolejny, lecz nic się nie działo. W końcu zrezygnowany i zdenerwowany rzucił znaleziskiem o skałę.
Wtedy wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Ziemia zaczęła się trzasć, a gładka sciana powoli zaczęła się rozchodzić. Z sufitu zaczęły spadać kamienie, pył i dwa kolejne trupy. Po kilku minutach gdy kurz opadł zamiast ściany było wejście do pomieszczenia. Mężczyzna ostrożnym krokiem wszedł do srodka. Sciany, podłoga i sufit pokryte były takim samym metalem co zniszczony medalion. Na jednej ze scian wisiał tablica, na której facet doczytał się jak korzystać z windy.Przy drzwiach do windy nacisnał kilka guzików poczym wrota otworzyły się. Wędrowiec wkroczył do srodka i wcisnał czwórkę. Winda zjechała, jak się pózniej okazało, na sam dół. Przy scianach stały roboty. Zamiast rąk miały miniguny i rakietnice. Ostrożnymi krokami podróżnik dochodził do sporego pomieszczenia. Wewnatrz pokoju znajdował się słoj. Wewnątrz słoja zamiast zielonej cieczy znajdował się człowiek. Po bokach osadzone były komputery supernowoczesnej generacji. Wygladało, że jeden był sprawny. Lekko podniecony mężczyzna podbiegł do pulpitu i zaczał wciskać cos na klawiaturze. Komputer wyswietlił informację na temat postaci umieszczonej w słoju. Z niewielu danych które były nie zaszyfrowane wędrowiec doczytał się, że osoba w słoiku to nie człowiek, lecz cyborg z wczepiona super inteligencją, która pozwalała na doznania uczuciowe. Prace nad projektem zostały wstrzymane po rozróbie jakiej dokonał cyborg. Dalszej części człowiek nie mógł już rozszyfrować. Szperajac w plikach odnalazł dane techniczne cyborga i jego dotychczasowy pseudonim "Norad". Cyborg stworzony był do wykonywania ekstra trudnych zadań dla rzadu, pewnego dnia sprzeciwił się rozkazowi, i w afekcie wymordował połowę ludzi którzy pracowali nad jego stworzeniem. Mężczyzna wpadł na pomysł by przywrócić do życia cyborga, który od odrodzenia miał być służacym biznesmena. Minęły godziny kiedy podróżnik hakujac się do systemu tchnał życie w cyborga. Android powoli podniósł głowę i otworzył oczy, zerkajac na swego wybawiciela. Rozbił ściankę słoja i wypłyna wraz z ciecza.
-Tu masz ubranie robocie-rzekł mężczyzna podajac cyborgowi kilka swoich ubrań. Cyborg okazał się znacznie lepiej zbudowany niż można było dostrzec przez słój.
-A teraz jako twój nowy władca będziesz się słuchał jedynie mnie i będziesz wykonywał wszystkie moje polecenia.-rzekł ponownie wędrowiec. Cyborg zerknął z pogardą na człowieka i lekko kiwnął głową.
-Świetnie a teraz idziesz ze mną-powiedział biznesmen idac w stronę windy.
Nagle świst przelatujacego szkła przeszył ciszę wokoło bohaterów.
Mężczyzna obrócił się z przerażeniem, widząc jak jego niedoszły sługa rzucał się na niego z pięścią. Potężne uderzenie zwalił człowieka z nóg, lecz kopniak walacy go w plecy zmienił jego trajektorię lotu i facet poleciał na scianę, po chwili się w nia wbijajac.
-Po pierwsze nie jestem niczyim sługasem, a po drugie nie jestem zwykłym robotem-powiedział cyborg wskazujac palcem na maszyny stojace przy scianach.-Wybaczy pan ale muszę, pana wielmożnego opuscić, hehe.
Z usmiechem na twarzy cyborg podszedł do ledwo dychajacego i wykrwawiajacego się człowieka, złapał za głowę poczym skręcił mu kark. Rzucił martwym ciałem o komputer i wszedł do windy. Jadac na powierzchnię wiedział co chce zrobić. Miał zamiar zemscić się na tych którzy zamknęli go w więzieniu w którym siedział przez ponad 30 lat...